Kilka dni temu oddałem w Wasze ręce kolejne moje „dziecko”, czyli portal PokerForAll.pl, na którym właśnie mnie czytacie. Z tej okazji należy się wszystkim Czytelnikom kilka słów w ramach wstępu, więc zapraszam na bloga.
Pewnie większość z Was wie, że jestem obecny w polskim pokerze od bardzo dawna, a pisać o pokerze zacząłem już w roku 2007, czyli blisko 17 lat temu. Od tamtej pory byłem obecny chyba na wszystkich (lub prawie wszystkich) polskich portalach pokerowych. Gdzieniegdzie byłem gościem i pisałem od czasu do czasu, w kilku miejscach zadomowiłem się na dłużej, a w paru byłem odpowiedzialny za tworzenie redakcji i kontent praktycznie w pełni. W tym czasie napisałem już tyle newsów, artykułów, wywiadów, relacji czy blogów, że nie jestem w stanie nawet tego policzyć, bo policzyć się tego nie da. Pewnie raczej tysiące, a nie setki… Można więc chyba uznać, że trochę chleba z tego pieca już zjadłem i w temacie pokerowej dziennikarki sporo już wiem.
Ale i tak wciąż przy odpalaniu nowej strony, w którą się angażuję pełnym sercem i jestem obecny od momentu pierwszego dnia jej powstawania, zawsze mam ten sam moment, w którym zaczynam się nad paroma rzeczami zastanawiać. Po pierwsze – czy to się spodoba ludziom? Bo niby wiem, że moje pióro ma w Polsce sporą grupę wiernych fanów, ale z drugiej nie opuszcza mnie dziwna myśl, że w zdecydowanej większości ci sami ludzie wcale nie czytają wszystkiego, co napiszę. Skupiają się raczej na wybranych przez siebie tematach, na przykład relacjach z turniejów na żywo, a jak przyjdzie poczytać jakiś bardziej „ambitny” tekst, to scrollują ekran i nawet się nie zatrzymają, żeby poczytać coś więcej. Jestem więcej niż pewny, że moje najlepsze (według mnie) teksty, z których po napisaniu byłem bardzo zadowolony lub wręcz dumny, miały iście mizerną oglądalność i wiele razy byłem bardzo, bardzo zawiedziony.
Po drugie myślę sobie tak – po co ja to w ogóle znowu robię? Po raz n-ty wchodzę do tej samej rzeki i co jakiś czas (ostatnio dokładnie co cztery lata) zaczynam jakiś projekt zupełnie od nowa. Oczywiście – z jakąś bazą stałych odbiorców, z jakąś tam już wyrobioną marką na rynku, ale jednak znowu od nowa. I tu znowu mam dziwne wrażenie, że tego pisania o pokerze to potrzebuję chyba bardziej ja sam, niż ludzie, dla których ponoć piszę.
I w końcu po trzecie – i to jest myśl nowa, wynikająca z ostatnich wydarzeń w moim życiu – zastanawiam się, po co mi to wszystko? Ostatni rok z małym haczykiem dał mi przecież soczyście w dupę. Wjazd na chatę o 6 rano, zarzuty (w większości bzdurne, ale jednak) dla mnie i na dodatek dla mojej Bogu ducha winnej żony, naloty, kolejne zarzuty z dupy, przesłuchania, wyjaśnienia, akta, zbliżająca się sprawa w sądzie, nerwy, nieprzespane noce, a nawet moment lekkiej depresji… I gdy mam ochotę już wszystko pierdolnąć, to myślę sobie jednak tak – no nie, porzucenie tego wszystkiego będzie jednoznaczne z porażką, przyznaniem się do jakiejś winy (???), do której wcale się nie poczuwam, więc nie dam się złamać urzędasom, którzy nie wiedzą nawet, co to jest flop, a co overbet. Gapią się tylko w pojebane przepisy i według nich starają się układać mi życie. No nie! Może dostaję za to, co robię i kocham po dupie, ale sam wiem, że nie robię nic, co jakikolwiek normalny człowiek uznałby za przestępstwo.
Ale… No właśnie, ale. Wiem też, że nikogo z Was tak w zasadzie to w ogóle nie interesuje, co się u mnie tak naprawdę dzieje. Owszem, pyta sporo osób, ale w większości tylko dlatego, że potrzebują świeżych ploteczek do rozmów przy pokerowych stołach, a nie dlatego, że jakoś szczególnie przejmują się moim losem. Ludzie oglądają walki MMA i nikogo nie obchodzi, że jakiś poobijany koleś ma zmasakrowaną facjatę i miesiącami dochodzi do siebie, bo ktoś mu złamie nogę. Liczy się przecież tylko widowisko…
Ktoś mi zaraz powie, że użalam się nad sobą, marudzę, biorę kogoś na litość itd. I mówiąc szczerze – mało mnie już po tylu latach obchodzi, co kto sobie o mnie myśli. Przedstawiam Wam moje aktualne nastawienie, moje przemyślenia, mój punkt widzenia. I ciężko mi czasami z takimi myślami w głowie ponownie zabierać się do ciężkiej pracy, jaką jest stworzenie od zera kolejnego projektu, który wiem doskonale, jak będzie wyglądał w przyszłości. Znam środowisko pokerowe dość dobrze i wiem, że pewne zachowania tej grupy ludzi raczej się nigdy nie zmienią. To jedno z najbardziej wymagających, marudnych i roszczeniowych środowisk, jakie można sobie wyobrazić (i błagam, nie mówcie mi, że tak nie jest, bo potwierdzi moje słowa mnóstwo osób, które mają na tyle oleju w głowie, żeby patrzeć na to wszystko obiektywnie).
Oczywiście znam w tym środowisku ludzi fantastycznych, świetnych, mądrych i ciekawych. Gdyby nie właśnie takie osoby, to pewnie dawno bym to rzucił w cholerę, zajął się czymś innym (choćby samym graniem, na które ostatnio nie mam prawie w ogóle czasu) i miał wywalone, czy jest jeszcze jakieś miejsce w internecie, w którym pokerzyści znajdą coś dla siebie. To tacy ludzie dają mi jeszcze energię potrzebną do tworzenia, kreacji i pracy. Jestem im za to ogromnie wdzięczny.
Chcę Wam w ten sposób pokazać, że prowadzenie pokerowego portalu to nie jest tylko i wyłącznie przyjemna robota, a raczej wiele chwil byle jakich, żeby doczekać się jakiejś jednej miłej, szczególnej, wesołej, przyjemnej czy satysfakcjonującej. Po zdobyciu przez Górala bransoletki WSOP w Las Vegas popłakałem się jak dziecko, bo dla mnie, pokerowego dziennikarza, było to coś tak nadzwyczajnego, ujmującego i fantastycznego, że emocje mi puściły do tego stopnia, że sam po sobie nie spodziewałem się takiej reakcji. Chwila jedna na miliard. Podobnie czuję się jednak, gdy ktoś po prostu pochwali moją pracę, mój tekst, moje zdjęcie, moją relację. Jeśli człowiek cokolwiek tworzy, to podświadomie chciałby, aby jego praca była przynajmniej raz na jakiś czas doceniona lub pochwalona. Tylko tyle i aż tyle.
Dałem więc sobie kolejną szansę. Nowy portal, nowe możliwości, nowe szanse i nowe nadzieje. Sprawą chyba dla wszystkich oczywistą jest, że gdybym nie kochał tak bardzo tego, co od wielu lat robię, to bym tego nie robił. Możecie mnie oceniać na wiele różnych sposobów, ale ja zwyczajnie kocham tę grę, uwielbiam o niej pisać i opowiadać, być w środku wydarzeń. Walczę też od lat o legalizację pokera w Polsce, bo uważam, że wiele lat temu dotknęła nas wybitna niesprawiedliwość i czas ją naprawić, a nie dlatego, żeby „dudki mi się w kieszeni zgadzały”, jak ocenił moje działania kilka dni temu jeden z pokerzystów. Ludziom chyba ciężko uwierzyć w to, że ktoś może robić cokolwiek w swoim życiu dla zasady, a nie wyłącznie dla kasy…
Portal powstał, już działa, możecie wstępnie oceniać jego wygląd i funkcjonalność. Pierwsze uwagi biorę sobie do serca, poprawki i dodatkowe opcje na stronie będą z czasem wprowadzane i będę się starał, aby każdy Czytelnik czuł się na stronie dobrze i komfortowo. Ja jestem z niego bardzo zadowolony, bo udało mi się wprowadzić na stronę kilka nowości, które ja sam, jako Czytelnik, chciałbym tam znaleźć. Są żelazne działy każdej pokerowej strony, są nowinki (jak choćby Galeria czy dział Video), a są też stare rzeczy, które podam Wam w nowej odsłonie (na przykład Kalendarz Imprez Pokerowych czy relacje z turniejów na żywo). Mam nadzieję, że wszyscy będą usatysfakcjonowani.
I wiem też już teraz, że będzie to mój ostatni pokerowy portal w życiu. Albo będzie on funkcjonował, rozwijał się i rósł w siłę (również przy Waszej pomocy i wsparciu), albo po prostu długo nie pociągnę, zniechęcę się, dam sobie spokój i zamknę wszystko na skobel i kłódkę. Na kolejny „nowy raz” nie będę miał już siły, ochoty i możliwości. Nie zadowolę się bylejakością, żeby tylko być i sobie coś robić. Albo będzie petarda, albo czas iść na emeryturę.
I naprawdę – wbrew temu wszystkiemu, co napisałem powyżej, pomimo tych narzekań i utyskiwań, pomimo obaw i niepewności, czuję znowu w sobie dużo energii do działania, wiary w siebie, ochoty do pracy i gotowości do zadań, które przed sobą stawiam. Ja prostu uwielbiam tę robotę. A jak nie ja to zrobię, to kto?
Bądźcie ze mną. Zapraszam na PokerForAll.pl!